Noooo... Widzę nasz narodowy "krytykantyzm" doszedł do głosu...

Panowie (i panie) - każdy ma w sobie jakąś barierę głupoty (a nawet debilizmu) której nie przekracza - sęk w tym, że jedni mają ją wyżej, inni niżej (a część w ogóle tego nie posiada) Ci z 3-ciej grupy zasadniczo siedzą na Wiejskiej w naszym narodowym cyrku. Co się zaś lawetki tyczy - to gdybym nie był pewien tego co mam - to bym z nią na zachód nie jeździł... Boście się naoglądali szrotów jakimi to nasi "pseudo-importerzy" wymiatają na zachód (ja też z resztą sporo ich widziałem) i generalizujecie. Ja zasadniczo importem samochodów zajmuje sie dorywczo, trochę z pasji, trochę z zamiłowania, bo mnie to po prostu "rajcuje". Jedni zbierają znaczki, inni hodują gołębie - ja ściągam samochody. A że sie cżłowiek od czasu do czasu bujnie autem na autostradzie do "nieludzkich jak na nasze polskie realia drogowe" wartości na prędkościomierzu, to bardziej w celu chwilowego sprawdzenia możliwości auta, bądź też nadgonienia trochę, żeby można się było gdzieś ze 3h kimnąć - ot, co. 1500km samochodem osobowym to spora odległość - jeżeli do tego dopniemy lawetę (prędkość max 110km\h) to mamy bite 16h jazdy - NON STOP. Dlatego każda okazja nadgonienia "ze 300 km" jest dobra, aby sobie podarować odrobinę luksusu w postaci snu. Jednakże każde nikt (a przynajmniej ja) nie jest aż tak głupi żeby robić takie wyczyny w godzinach szczytu - bo by mnie Policja autostradowa zgarnęła prędzej niż bym 130 na cyferblacie zobaczył... Jak nigdzie sprawdza sie tu stare polskie (a może nie tylko polskie) przysłowie: jak się dba - tak się ma. A naoglądałem się lawet z pourywanymi kołami po drodze... Ale... Jak się zakłada najgorsze zjeżdżone dziadostwo na koła (zamiast dobrych fabrycznie nowych opon z indeksem C i podwyższoną nośnością) to się tak później kończy... Jednakże dla "przepisowych purystów" - w 99% przypadków jeżdżę zgodnie z przepisami... P.S. Jak sobie postoicie 5h w korku na autostradzie to sami zobaczycie jak "ciężeje" stopa nad pedałem gazu
