Piasek myślisz że ryzykowną sprawą jest wymiana takiego zestawu naprawczego w domowych warunkach samemu i oczywsice bez jakiekoikolwiek wyważania?
No i teraz nie bardzo wiem co Ci odpowiedzieć bo sam się nosze z takim zamiarem już od dłuższego czasu. Kumpel-mechanik trzepie tak 3-4 turbiny tygodniowo do DCI - sami w garażu przekładają całe bebechy na nowe. Ale to są auta handlarzy które idą od razu na giełdy, do komisów i do ludzi. Co jednak nie zmienia faktu ze po takiej przekładce dokonują jazd próbnych tymi autami i przez te 4-5km silniki ani turbiny się jednak nie rozlatują. Jak sam mówi - to już samo w sobie (wirnik, CORE) jest bardzo precyzyjnie wykonane zatem nie ma mowy o tym aby tam się jakieś bicia pojawiały. Bo i tak na zdrowy rozum - w dobie kiedy prawie każde auto obecnie produkowane ma turbinę - nie wierze aby stał człowiek przy maszynie i każdą turbinę wyważał/doważał ręcznie (co przy ilościach silników dziennie schodzących z taśmy montażowej jest praktycznie niemożliwe) - jak o tym zapewniają wszystkie zakłady regeneracyjne. No bo co tam wyważać skoro ze starej turbiny jedynie obudowa zostaje - cały środek jest fabrycznie nowy.
Chyba że zakładaj jakąś lipę, nieprecyzyjnie wykonaną - dlatego potrzebne jest wyważanie wirnika na maszynach aby turbina się przedwcześnie nie rozpadła (a tym samym nie przyjąć na klatę reklamacji lub co gorsza pozwu do sądu o wymianę zniszczonego silnika w którym została założona) Także to całe wyważanie to bardziej jest troska o własną (warsztatu) "dupę" niż o dobro klienta.
Sam mam w firmówce turbinę kwalifikującą się do regeneracji - bo uszczelnienia już nie trzymają i bierze olej w dość sporych ilościach. Zestaw naprawczy kosztuje ok 250 zł, meches za 50 zł mi to wszystko wyjmie-rozbierze-przełoży-złoży-zamontuje. Zakłady regeneracyjne - te które dają (fakturę VAT) jakaś solidną gwarancję na piśmie np na 2 lata bez limitu przebiegu na swoją regenerowaną turbinę wołają za turbinkę ok 1200 zł + koszty przesyłki + zwrot starej. Zatem różnica w cenie jest na prawdę spora... I tylko taki mały "myk" prawny, a mianowicie zapis w karcie gwarancyjnej zwalnia ich z jakiejkolwiek odpowiedzialności za swój wyrób. Ten "myk" to zapis że gwarancja na wyrób/produkt obowiązuje tylko i wyłącznie w przyp. montażu turbiny u nich oraz w kilku zakładach/warsztatach posiadających ich "autoryzację" a które to zakłady oddalone są ode mnie najmniej o 200km... Czyli reasumując za ok 1300 zł dostaję turbinę na którą mam taką samą gwarancję jak na tą którą "zrobię sobie sam" za 300 zł - czyli żadną...
A więc - czy jest sens płacić ten tysiąc