Marco nie wydaje mi sie aby smigal po trasie gdyz kiera nie jest strasznie wytarta bardzieej wytarta mam w vento 1.8 benzynka pedaly tez nie sa zbytnio wytarte i tak samo galka jedyne co to kluczyk jest wyslizgany zarowno jeden jak i drogi
Nie to że piję coś do Ciebie i Twojego auta.... Niech tam mu się kula jak najdłużej...
Wiesz jak się robi takie auta

Ściąga się dajmy na to Transportera T4 2.5TDI z przebiegiem dobrze ponad 600 tyś km... a rocznik tylko 2001 (w kurierce latał)
Z powypadkowego (kradzionego) lub anglika przekłada się koło kierownicy, pedały, fotel kierowcy i wajchę zmiany biegów (oraz wszelkie inne elementy zdradzające ogromne zużycie pojazdu takie jak: klamki drzwi, uchwyty zamykania, popielniczki, zapalniczki i przyciski z deski, tarcze hamulcowe czy wycieraczki pod nogami) i jak się dobrze trafi to zawartość książki serwisowej "dawcy" z jakimś rozsądnym serwisowanym przebiegiem w okolicach 160-180 tyś km. Tylko zawartość - okładka pozostaje ta sama bo jest na niej nalepka z nr VIN... Następnie koryguje się licznik do wartości zbliżonej z ks. serw. oraz zakłada się kpl bardzo dobrych opon (bardzo dobrych w sensie z wysokim bieżnikiem = najczęściej zimowe) W silnik puszeczka (albo dwie) Motodoktora i auto idzie na profesjonalne mycie (komory silnika), pranie i sprzątanie. Po tym zabiegu delikatne zaprawki lakiernicze wewnątrz przedziału ładunkowego maskujące poharatanie (ewentualnie nowa płyta HDF na podłogę) i 6h z pastą typu TEMPO i mechaniczną polerką.
Uzyskujemy efekt wspaniale utrzymanego i zadbanego Transportera T4 2.5TDI w idealnym stanie technicznym i książka serwisową. 99% mechaników, "znawców" motoryzacyjnych i wszystkich tych, którzy mają jakieś pojęcie o samochodach jest święcie przekonana o autentyczności tego pojazdu i nikt nie zadaje sobie trudu odwiedzenia ASO w celu weryfikacji książki...
Do tego dobra "gatka" przy klientach połączona z 2 telefonami "od klientów" którzy jadą po samochód i za 20-30 min będą i potencjalny nabywca "cacka" nawet się nie targuje za wiele... W 20 min już zmierza swoim nowym "idealnym" nabytkiem do domu zupełnie nieświadomy gigantycznej mistyfikacji jakiej można dokonać za 500-600 zł
P.S. Sprzedający przyciął na aucie 7 tyś zł...
(w ten sposób po 3-ech latach takiej "działalności", zaczynając od ściągania truposzowatych Golfów II-ek kupuje się działkę budowlaną w dobrej lokalizacji, ma się na niej piękny domek za 300 tyś zł i jest się szanowanym mieszkańcem osiedla żyjącym z przeciętnej pensyjki w budżetówce lub renty na wrzody na żołądku...) Ot - taki nasz lokalny, polski sposób na "dorobienie się"...)